Metamorfoza obliczona na efekt „Wow!” nie jest niczym innym niż świeżym spojrzeniem na siebie. Samemu trudno jest stworzyć nowy visage, wykoncypować nowe „ja”. Wciąż powracamy do ulubionego, to jest oswojonego wizerunku, któremu od lat przyglądamy się w lustrze.

Styliści, wizażyści, fryzjerzy obcując z tym co jest promowane w świecie hout couture, swoje wysublimowane gusta i talenty wykorzystują w pracy w innych segmentach, jak pret-a-porter. To dzięki nim nowinki ze świata mody przeciekają do tkanki codzienności i stają się dostępne dla nas. Rządny zmiany klient ma pewność, że dzięki konfrontacji z ludźmi osadzonymi w swojej profesji, wybije się ponad to, co opatrzone i uśrednione.

Efekt pozytywnego zaskoczenia, jest tym silniejszy im „łagodniejszych” środków „transformacji” użyjemy. To nie radykalne zmiany koloryzacji, intensywne makijaże, czy biegunowo odmienne niż dotychczas stylizacje decydują o wartości „nowego” oblicza. Chodzi o to, aby tworzyć stylizację w oparciu o mocne strony urody, w odniesieniu do sposobu bycia, osobowości, ekspresywności. Podkreślić to, co jest naszym atutem, a czego sami często nie dostrzegamy. Takie nastawienie gwarantuje, że efekt WOW nie będzie momentalny, tylko zostanie na dłużej.

Metamorfoza jest – powiedzmy to w końcu – pojęciem przesadzonym. Nie przeistaczamy poczwarki w motyle. Umówmy się – każdy z nas ma niepowtarzalne atuty urody. Dostrzegając to, pomagamy wyeksponować je. Zamiast ‚metamorfoza’ użyłbym słowa ‚tuning’. Seryjne parametry zastępujemy tymi, które odpowiadają indywidualnym potrzebom zreflektowanego obywatela. Tak też było w przypadku Ani, która trafiła do naszego Salonu Stylistów Avant-Après W rezultacie wygranej w konkursie „Efekt Wow!”, ja oraz Basia Pieczara zadbaliśmy o jej włosy, odświeżyliśmy jej look.  Efekt „Wow” nie wymagał radykalnych zabiegów, potencjał był w tej kobiecie. My tylko dostrzegliśmy go.

Wasz Tomasz Marut