Radość, zaskoczenie, impuls inspiracji, rozczarowanie, podziw, niesmak, zadowolenie i zwątpienie – galeria fryzur i feeria emocji. Polski etap konkursu marki Revlon – The Next Styl Masters 2013 – zakończony. Rozdane statuetki uznania lśnią znanymi mi nazwiskami, a każde z nich to ikona indywidualności: Jakub Ziemirski, Agnieszka Regina Łatka, Łukasz Stańczak.
Siła ekspresji fryzjerskiej plejady ma moc, a dzieła wprawiają w osłupienie. Biję brawa na stojąco, klaszcząc nawet uszami. Nożyce trzymam jednak w zębach, bo okrzyk zachwytu zatrzymam w piersi na moment, w którym mój subiektywny werdykt zgodzi się z tym oficjalnym.
Idea konkursu
Konkurs Revlona organizowany jest od trzech lat. Ideę konkursu aprobuję, przystępując do niego konsekwentnie.
Każdy mój projekt, każda moja stylizacja to – zgodnie z przyjętą zasadą – „wystąpienie w obronie wartości artystycznych.” Tak to brzmi oficjalnie.
Dla mnie jest to jednak akt tworzenia, przesycony namiętnością kreacji tak silną, że gdyby Stwórca-Pan Kreator ujrzał chociaż cień jej, to Ziemia miałaby loki.
Realizacja projektu pochłania mnie totalnie, determinuje dni, zagarnia noce. Atmosfera przedkonkursowych tygodni jest gęsta i lepka. Eksponuję się na orgie pomysłów w haremie kotłujących się inspiracji, podczas gdy ta najważniejsza przychodzi nagle, jak polucja młodzieńca – we śnie lub o świcie.
Trzy zdjęcia, trzy propozycje, trzy wcielenia wojowniczki
Najpierw był strój: Katarzyna Haratym i idea Walkirii. Jej praca, projekt sukienki-zbroi, przekornie uwodził klarownością przekazu. Czysta, jasna, szlachetna, odważna, radykalna, z wyraźnym rysem godności i mądrości – wojowniczka. Jej dostojność spływa na ciebie od razu – przez formę, techniczne ujęcie, przez precyzję i ostrość wyrazu. Jednak słowa są tu zbędne – to tautologia, lichy twór brzmieniowy. Wszystko co chciałem wyrazić, wyraziłem reżyserując jej postać.
A jednak laur pierwszeństwa przypadł komuś innemu. Zasiliłem tłum anonimowych talentów, którym „tym razem się nie udało.” Znów wracam do czesania swoich myśli, nie radząc sobie z kołtunem zażenowania. Rozczesywałem wewnętrzne dylematy przez dni wiele, by w końcu dowiedzieć się, że zająłem poczesne czwarte miejsce lub mówiąc wprost – pierwsze zaraz po trzecim. /Pozwólcie mi cieszyć się tym arytmetycznym eufemizmem popijając szampana semi-satysfakcjonującego./
O gustach rozmawiać trzeba
Skojarzenia mam niskie, jak cholewki gumiaków. Innych wygenerować nie potrafię. Przyglądając się pracom laureata wyróżnionego pierwszym miejscem, w percepcji mojej jawi się: wydmuszka zdobiona koronką tandety, kwiat przekwitły /przebrzydły/ dmuchawcem zwany zazwyczaj i coś, co w pierwszym wrażeniu /rażeniu/ przypomina estetykę pleśni i rozkładu, która najwidoczniej zyskała już wartość artystyczną. Być może to wąski obszar moich skojarzeń odebrał mi radość obcowania z tak przejawionym „artyzmem”, być może jestem lekko stronniczy lub stronniczy do granic możliwości. Nie odczuwam jednak jakości, które zaważyły na decyzji jury, ale i nie podważam zasadności przyznania pierwszej nagrody – są talenty, które wspierać trzeba.
***
Zmysły me koi polor prac Agnieszki Reginy Łatki. Ta spójność konceptu i formy, wyrazu i jakości wykonania, estetycznie kompensuje traumę poprzednich przeżyć. I gdyby chociaż o jedną kartę przetasowano rozdane wyróżnienia, jej przyznając triumf najwyższy, wyplułbym brzytwę z ust głosząc stonowane opinie.
Rezultaty
W rezultacie nic się nie zmienia. Moje apetyty, pychy, swawolne wole są nieujarzmione – wciąż mam satysfakcję tworzenia i niezmienny zapał do pracy. No może tylko duma mnie jeszcze trochę rozpiera i sam sobie przyznaję order uśmiechu, za to, że pośród osób wyróżnionych, są pracownicy mojego salonu. Ago – dla Ciebie dziś zatańczę kankana.
Wasz Tomasz Marut
Avant-Après i już na zawsze
Szyk czy szok? The Next Styl Masters 2013