Jak zmniejszyć ziejącą przepaść między rzeczywistością, a idealizmem? Jak nie zatracić wiary w ciąg przyczynowo-skutkowy, że za słuszną pracą idzie należna nagroda? Jak nie popaść w przaśne nastroje po tym, ile kwasu stwarza sytuacja rozstrzygnięć konkursy The Style Master 2015 by Revlon na etapie krajowym?

Jeszcze parę lat temu, jeszcze nie tak dawno gloryfikowałem ten konkurs, za wyławianie talentów, za fizyczny proces rafinacji gwiazd. Dziś, jak papież, urbi et orbi, ogłaszam – formuła konkursy wyczerpała się.

Pierwsze miejsce – taka  wewnętrzna tradycja-   któryś raz z rzędu dostaje ta sama osoba. Widać persona ta nie ma konkurencji w śród rzeszy polskich stylistów. Ponadto w sytuacji – będę złośliwy – braku pomysłu zasiada w jury, po to by w kolejnej edycji wziąć  udział jako uczestnik.

Drugie miejsce zajmuje szkoleniowiec marki Revlon. Czy tylko mnie oburza fakt, że osoba ta jest osadzona w strukturach firmy, że jest jej twarzą, reprezentantem i że wciąż na równych prawach, bierze udział w konkursie ? – to sokratejskie zapytanie wykrzykuje z ambony mojej refleksyjności. Odpowiedzcie! Odpowiedzcie sami sobie.

To miłe, że forma konkursu pozwala jurorom na płynne przechodzenie z jednej strony na drugą; raz oceniać, raz być ocenianym. To nobilitujące, że firma nagradza „siebie samą” przyznając miejsce na pudle dwóm swoim pracownikom.

Miłe dla reprezentantów marki, bo innym stylistom już przestała się podobać to uroczyste podcieranie sobie tyłków. Ilość  uczestników zgłaszających się do konkursu zredukowała się do minimum. Czyżby było więcej osób dopatrujących się – rzecz jasna obsesyjnie – teorii spisku? Czy może zapał na udział w tej żenadzie zmalał – przecież nikt już nie ma nadziei na przetasowanie ustalonych miejsc, bo nie chce brać udziału w tej fikcji.

Nic więcej nie powiem, nie będę szafował nazwiskami, nie będę rozgłaszał plotek. Nie będę pisał jeremiad na temat fryzjerskiego świata. Bolej tylko, że nie promuje się nowych talentów, że jakiś zafiksowany układ stopuje ich karierę. Męczą mnie liche krygi jurorskich głów, ta egzageracja, ten fałsz gestu wskazania.

The Master Style – mogło być tak pięknie, a wyszło jak zawsze.

Wasz – rozczarowany – Tomasz Marut