Wybitność spotkania polega na tym, że każdorazowo wydarza się coś ekstrawaganckiego. Jak balon nadymam się radością na myśl o wspólnie spędzonej chwili. Bo to chwile składają się na najjaskrawsze wspomnienia, które niczym neon świecą w mojej pamięci.
Magda Gaja Kapela – poznaliśmy się gdy byłem sztubakiem i wydawało mi się, że co do fryzjerstwa to wiem już wszystko. Tak się myśli, kiedy ma się osiemnaście lat. I właśnie wówczas skaleczyłem się nożyczkami. Odtwarzam to wspomnienie jak film w zwolnionym tempie. Głosy mutują się, a ja słyszę każdą upadającą krople krwi. Ujma na honorze, rana na ciele i duszy.
Magda zaleczyła ją szybko. Kupiwszy te same nożyczki, zraniła się nimi – powiedzmy – niechcący. Tak powstała między nami więź krwi. Ja odzyskałem animusz, a do tego zyskałem Przyjaciółkę (ułagodzony eufemizm niepowtarzalnej relacji).
Szalona (lub raczej szałowa), nonszalancko wdzięczna, wprawia przestrzeń w wibracje. Czasem wydaje się chaotyczna i niezorganizowana. Jej retoryka oparta jest na wielowątkowym słowotoku. Zanim dotrze do meritum, poznasz serie spraw, które pozornie nie mają w związku z tematem. Myśl jej krąży po wielu orbitach naraz. Jest to jej kosmiczna metodyka twórczości – jakże symptomatyczna dla wielkich kreatorów. Bo w tym co robi, Magda jest wielka. Prowadzi biznes dobrze rozbudowany i funkcjonujący zasadnie. Ma kilka salonów fryzjerskich w Kędzierzynie-Koźlu, zaraża pasją tworzenia i uśmiechem. Jest w tym radykalna i uporczywa.
W głowie mam taką średniowieczną rycinę, przedstawiającą sytuacje dwóch osób opartą na łaskotaniu piórkiem. Inicjator działania robi to jakby od niechcenia, lub zwykłą siłą inercji – wszak to jego rutyna. Ale to piórko sprawia, że ktoś śmieje się nieustannie i bez możliwości przestania. Nie ma nawet pauzy na swobodny oddech. Tak ja zanoszę się śmiechem kiedy jestem w towarzystwie Magdy. Nie czuję się jak ofiara średniowiecznych tortur, ale jednocześnie jestem bezsilny wobec jej niewymuszonego dowcipu. Pod jego woalem skrywa cnotę, którą bardzo cenię u ludzi. Jest rzeczową osobą i ma szlachetny wykaz priorytetów. Zawsze, ale to zawsze można na niej polegać. Jest wartością naddaną na mojej ścieżce, nie tylko fryzjerskiej, ale przede wszystkim życia.
Kiedy myślę o Magdzie widzę jak ścigamy się razem na wózkach w domu nie takiej znowu spokojnej starości. To byłoby cudowne. Nie na zasadzie atrakcyjności lunaparku, ale doceniania walorów życia.
Love You Magdo K.
Twój Tomasz Marut