Gdyby w kluczowym momencie mojego spełnienia zawodowego, jakiś dziennikarz prominentnej gazety zapytał mnie skąd czerpię inspiracje do pracy, odpowiedziałbym: pomysły biorę zewsząd.

Tomasz Marut, stylizacje, isnpiracje
Toni&Guy – moje inspiracje. Zdjęcie udostępnione za toniandguy.com.

Jak japońscy managerowie wychowani w duchu Kaizen, jakość świadczonych przeze mnie usług, obwarowuję jakością swojego życia.

To nie to, że ścięta w zakos grzywka, jest wynikiem obserwacji potłuczonej filiżanki (chociaż taka atomizacja bliskiego mi przedmiotu wprawia mnie w pięciosekundową zadumę), a nowa koloryzacja stanowi bezpośrednie przetransponowanie barw z zamiatanych przeze mnie piór mojej papugi (papudze nic nie jest, czasem tylko gubi pióra).

Raczej chodzi o to, że selekcjonuje wrażenia, wybieram szkolenia, mistrzów fryzjerskiego fachu, organizuje przestrzeń tak, by żyć w atmosferze twórczego pobudzenia.

Toni&Guy Academy w Londynie to moja mekka inspiracji. Jeżdżę do niej przynajmniej raz w roku, ściągając z głowy turban nawyków, uczestnicząc nabożnie w organizowanych szkoleniach. Nabyte lookbooki gromadzę jak moja babcia żywoty świętych.

Prezentacje, konwencje, kolekcje (Kaizen, Reflective, New Puritan, Freedom…) – te wydarzenia sankcjonują zasadność mojej pracy. Tu wydarza się mój rozwój. Kolekcjonuje w pamięci nowe propozycje, kataloguje pomysły, reorganizuje usankcjonowane style.

W momencie kiedy staje za plecami klientki, spoglądając w ramę lustra, wiem, jakiego szlifu wymaga jej fryzura. Nie jest to kwestia namaszczenia, nie jestem fryzjerem ze wskazania boskiego. To kwestia pracy i rozwoju. W tej materii dużo zawdzięczam prezentacjom Toni&Guy. Już siedem lat orbituje w koło ich stylizacji, propozycji i tylko czasem boje się, że życia mi nie starczy, by zrealizować wszystkie pomysły, koncepcje, fryzjerskie zatęsknienia, do których natchnęli mnie tamtejsi styliści.

Dziś, widząc pozytywne efekty tej współpracy, podkreślone szerokim uśmiechem zadowolonej klientki, będąc w perygeum swoich twórczych zapędów, rysuje im laurkę i wręczam sobie nowe nożyce na znak dalszej ewolucji twórczej.

Cieszę się że jest takie miejsce, są tacy ludzie.
Cieszcie się, że ja się cieszę.

Wasz Tomasz Marut