Gala finałowa L’Oréal Color Trophy charakteryzuje się wielkim rozmachem, walorem doniosłości, spektaklu. Jest w tym coś ze splendoru, który dowartościowuje codzienną dłubaninę zwykłych starań. Kolaż talentów, ich widzialnych efektów zaprezentowany w świetle reflektorów wywołuje te dreszcze, które chyba tylko może nam zafundować filharmonia w Krakowie rozwibrowana ruchem tramwajowym. Były emocje, wielkie brawa, wyrazy uznania i zachwytu. To była noc inspiracji oraz wrażeń.
W tym roku na scenie nie zabrakło gwiazd. Niewątpliwym hitem było show fryzjerskie Laetitii Guenaou, która zaprezentowała w charakterystycznym dla siebie stylu interpretację najnowszych trendów fryzjerskich z kolekcji IT LOOKS jesień zima 2015/2016. Na scenie pojawiło się 12 modelek w najmodniejszych stylizacjach tego sezonu: WET, HOLLYWOOD GLAMOUR i GHOTIC CHIC.
Prezentacja stylizacji modelek do tematu „KOLOR W WIELKIM MIEŚCIE” była jednak częścią dla mnie najważniejszą. VII edycję konkursu L`Oréal Color Trophy wygrała praca Edyty Szymańskiej z salonu Platinium Hair Design z Lublina. Zestawienie takich pomysłów i objawień na jednej scenie budzi mój respekt, uznanie. To te aspekty decydują o prestiżu konkursu. Liczy się każdy detal, szczegół, warsztat pracy, efekt końcowy i ta dojmująca jakość, której nigdy nie umiem nazwać, a która czyni mnie szczęśliwym, gdy spływa na mnie podczas oceny prac moich kolegów po fachu.
Dumny jestem z zaprezentowanego poziomu. Pozostaje zachwycony, pozostaje – jak przystało na dobry pokaz – oszołomiony. To oszołomienie przypadnie wam w udziale, gdy tylko zasiądziecie na moim fotelu. Resztę dopowiadam w załączonym wywiadzie.
Wasz Tomasz Marut