Moje poczucie pewności buduje w oparciu o takie kobiety, jak Kasia Pawlas. Zasiada w fotelu, zakłada nogę na nogę, poprawia kołnierzyk pod szyją i mówi „to co zawsze proszę”. Oznacza to nie mniej, nie więcej: „oddaje się w Twoje ręce, masz pełnie prawo ufryzować mnie według swoich upodobań, uwielbiam Twój zmysł estetyzmu, technikę strzyżenia i koloryzacji, uwielbiam Twoje podejście do klienta, to jak trzymasz nożyczki, jak rozmawiasz ze mną, uwielbiam Ciebie, Twój pseudo wąsik, Twój salon i nawet lustro, w którym się przeglądasz .” Proste słowa, a tyle aprobaty. Kwieciste wyrazy uszanowania, pełne poparcie mojego warsztatu pracy, moich preferencji, przebrzmiewają w każdej głosce artykułowanej przez Katarzynę.
W mniej zgodnym tonie -acz nie kategorycznie – przemawia mężczyzna Kasi. Zawsze po jej powrocie do domu, fleszem szybkiego spojrzenia skanuje nowy image i dodaje: „poprzednia fryzura była lepsza.” Przyznacie sami, że jest to zawiła forma zgody na moje propozycje – komplement odwleczony w czasie. Dopiero po następnej fryzurze, Katarzyna dowie się, że dziś wygląda pięknie. Męska dynamika urzeczeń jest całkiem złożona.
Prezentuje Wam Katarzynę w odsłonie avant – après, dziękując jednocześnie, że jest tak wspaniałą klientką.
Wasz Tomeczek